Biegnę. Nie mogę się zatrzymać. Nawet nie chcę tego robić.
Zwalniam dopiero przy pobliskim placu zabaw. Siadam na huśtawce i zaczynam się
lekko kołysać. Co tu robię? Uciekłam. Wywalili mnie ze szkoły. Znowu. Clara
mnie zabije. Uciekłam z gabinetu dyrektora nie mogąc słuchać jego monologu.
Zabije mnie po raz drugi.
Mam szesnaście lat i można by powiedzieć, że mam wszystko,
choć według mojej opinii nie mam nic. Przynajmniej nic na czym by mi zależało. Mieszkam
w olbrzymiej willi z siostrą mojego taty - Clarą. Opiekuje się mną od śmierci
moich rodziców i czasem jest mi jej żal. Dlaczego? Bo sprawiam jej kłopoty
wychowawcze. W gruncie rzeczy, Clara pozwala mi na dosłownie wszystko, a ja
mimo to wciąż przynoszę jej zawód. Rodzice osierocili mnie, gdy miałam sześć
lat. Byłam jak na swój wiek bardzo dobrze rozwinięta, można powiedzieć, że
byłam małym geniuszem. Odkąd pamiętam interesowałam się techniką, matematyką i
naukami przyrodniczymi. Kiedy poszłam do szkoły, poczułam się jak w więzieniu.
Moi rówieśnicy uczyli się liter, kiedy ja pochłaniałam książki o sedymentacji ciał stałych. Już wtedy wiedziałam, że do nich nie pasuję. Nauczyciele nie
potrafili mnie nauczyć czegoś, czego jeszcze nie wiedziałam, a dzieci nie
chciały się ze mną bawić widząc, że mnie bardziej niż lalki Barbie interesują
doświadczenia umysłowe. W gimnazjum trzymałam się na uboczu. Wtedy poznałam
cudowne rozwiązanie - wagary. Zamiast przesiadywać na nudnych lekcjach, zaszywałam się w księgarni kupując olbrzymie ilości książek, które przenosiłam
do swojej sypialni, gdzie pochłaniałam je w całości. I to było powodem mojego
pierwszego wydalenia ze szkoły. Clara była zdruzgotana, obwiniając się za zbyt
małą ilość czasu, którą mi poświęcała. I tak trafiłam do Lady Margaret School.
Uczęszczałam tam przez rok. W końcu nie wytrzymałam i postanowiłam się stamtąd
uwolnić. Oczywiście dyrektor nie przyjął mojej rezygnacji, mimo, że skończyłam
szesnaście lat i miałam do tego prawo. Nie pozostawało mi nic innego jak
zmuszenie dyrektora, żeby mnie wyrzucił. Narkotyki, kradzież, czy niszczenie
mienia szkoły odpadały na starcie. I wtedy wpadł mi do głowy świetny pomysł.
Otworzyłam laptopa i włamałam się na konto mojego dyrektora. Hasło miał tak
banalne, że odszyfrowanie go zajęło mi dwie minuty, zabezpieczenia i zapory nie
stanowiły dla mnie żadnego problemu. Zadowolona, rozesłałam listy do wszystkich
uczniów z informacją, że szkoła zostaje zamknięta do końca roku szkolnego, po
czym zostawiłam wyraźny szlak wiodący prosto do mojego konta. Po trzech dniach
dostałam wezwanie na policję i krótko po tym zostałam wydalona ze szkoły.
Wstałam i zamyślona ruszyłam w kierunku domu. Cicho
otworzyłam drzwi i na palcach podbiegłam do schodów.
- All! - Clara pojawia się niespodziewanie tuż za mną.
- Cześć ciociu.
- Wiesz jak się martwiłam?! Nawet nie zadzwoniłaś!
- Wiem, zachowałam się nieodpowiedzialnie. Przepraszam.
- Allie, spakuj się. Jutro wyjeżdżasz.
- Co? Dokąd?
- Do twojej nowej szkoły. Do Yorku.